13 kwietnia - Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej
W obozach NKWD prowadzono działalność propagandową i agitację. Polscy oficerowie byli poddawani przesłuchaniom. Działaniami tymi kierowali specjalnie wydelegowani do obozów sowieccy funkcjonariusze. Starali się zwerbować Polaków do współpracy, ale zdecydowana większość odmówiła. Nieliczni oficerowie, którzy przystali na sowieckie warunki, mieli być wykorzystani w obozach jako agentura, a w przyszłości przy tworzeniu jednostek współpracujących z sowietami. Jedną z takich osób był płk Zygmunt Berling, późniejszy dowódca 1. Dywizji Piechoty im. Kościuszki i 1. Armii „ludowego” WP.
Dn. 2 marca 1940 r. Ławrientij Beria skierował do Józefa Stalina notatkę, w której jeńców określono jako „wrogów ZSRR”. Szef NKWD zaproponował ich rozstrzelanie. Plan Berii zaakceptowało Biuro Polityczne WKP(b).
Dn. 5 marca 1940 roku na najwyższym szczeblu sowieckich władz zapadła decyzja o wymordowaniu polskich jeńców wojennych z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz Polaków przetrzymywanych w więzieniach NKWD na obszarze przedwojennych wschodnich województw Rzeczypospolitej. Na dokumencie znalazły się podpisy Stalina, Wiaczesława Mołotowa, Anastasa Mikojana, Klimenta Woroszyłowa. Akceptującymi byli także Michaił Kalinin i Łazar Kaganowicz.
Trzy dni później politbiuro wydało tajną decyzję, dotyczącą zamordowania polskich oficerów.
Przez wiele lat dokument ten spoczywał w ściśle tajnych archiwach kremlowskich. Na jego podstawie, dn. 22 marca 1940 r., Beria wydał rozkaz „o rozładowaniu więzień NKWD w USRS i BSRS”. Za jego realizację odpowiadał Piotr Soprunienko, naczelnik Zarządu ds. Jeńców Wojennych NKWD. Podpisywał on listy zawierające dane więźniów, którzy mają zostać rozstrzelani.
Pierwsze trzy takie listy zostały przekazane dn. 1 kwietnia 1940 r.
Dn. 3 kwietnia 1940 r., po trwających miesiąc przygotowaniach, rozpoczęto likwidację obozu w Kozielsku, a dwa dni później – obozów w Starobielsku i Ostaszkowie.
Przez następnych sześć tygodni Polacy wywożeni byli z obozów do miejsc kaźni.
4 404 więźniów obozu w Kozielsku przetransportowano przez Smoleńsk i Gniezdowo i strzałami w tył głowy zamordowano w Lesie Katyńskim. 3 896 jeńców ze Starobielska zabito w pomieszczeniach NKWD w Charkowie, a ich ciała pogrzebano na przedmieściach miasta w
w rejonie wsi Piatichatki. Z kolei 6 287 osób z Ostaszkowa rozstrzelano w gmachu NKWD w Kalininie (obecnie Twer) i pochowano w miejscowości Miednoje.
Osoby uwięzione w obozie starobielskim mordowano w siedzibie NKWD obwodu charkowskiego, a ciała zakopywano. Natomiast więzionych w Ostaszkowie przewożono do siedziby zarządu NKWD obwodu kalinińskiego (dziś miasto Twer).
Łącznie zamordowano 14 587 jeńców wojennych – oficerów Wojska Polskiego i policjantów – z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie oraz 7,3 tys. więźniów aresztowanych na terenach okupowanych przez ZSRS. Wśród ofiar była także kobieta, ppor. pilot Janina Lewandowska.
Śmierci uniknęło 395 osób.
Życie straciły także osoby przetrzymywane w więzieniach tzw. Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi. Byli wśród nich oficerowie Wojska Polskiego, policjanci, działacze polityczni i społeczni, pracownicy wymiaru sprawiedliwości, urzędnicy państwowi.
Z dokumentów archiwalnych, przekazanych Polsce w latach 90. XX wieku – tzw. listy białoruskiej i ukraińskiej – wiemy, że zamordowano 7305 osób. Co najmniej 1980 z nich zostało pogrzebanych we wsi Bykowania. Spośród nich udało się zidentyfikować tylko kilka ciał.
Zbrodnia katyńska przyniosła zagładę elity wojskowej, społecznej i politycznej. Prawda o sprawcach ludobójstwa, dokonanego przez funkcjonariuszy NKWD na prawie 22 tys. obywateli II Rzeczypospolitej, została oficjalnie potwierdzona dopiero po 50. latach i do dziś pozostaje niezabliźnioną raną.
13 kwietnia 1943 r. Niemcy poinformowali o odkryciu grobów polskich oficerów w Katyniu. Do prac ekshumacyjnych zaprosili przedstawicieli Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Niezależnie od tych działań z apelem do MCK zwrócił się także Rząd RP na Uchodźstwie, co władzom sowieckim posłużyło za pretekst do oskarżenia Polaków o współpracę z Niemcami. Zdaniem wybitnych niezależnych ekspertów oraz grupy Polaków, która przebywała w Katyniu za zgodą władz emigracyjnych, nie ulegało wątpliwości, kto odpowiadał za mord. Także amerykański raport z 1952 r. wskazał jednoznacznie na ZSRS.
Sowieci nie ustawali jednak w próbach zakłamania zbrodni. Fałszowaniu historii służyły prace tzw. komisji Burdenki. W 1946 r. w Norymberdze starali się przypisać zbrodnię katyńską Niemcom. Przez długie powojenne lata władze w Moskwie, a także komuniści w Polsce ukrywali prawdę.
W PRL cenzura blokowała wszelkie próby wskazania faktycznych sprawców. Represjonowano osoby głoszące prawdę o zbrodni katyńskiej. Mimo szykan w latach 70. XX wieku powstał w Krakowie niejawny Instytut Katyński. Dn. 21 marca 1980 r. na krakowskim Rynku Głównym Walenty Badylak, w geście sprzeciwu wobec przemilczania prawdy o Katyniu, dokonał samospalenia. Na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie ustawiono Krzyż Katyński.
Rosjanie dopiero w kwietniu 1990 r. uznali swoją odpowiedzialność za zbrodnię. W roku 1992, na polecenie ówczesnego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna strona polska otrzymała kopie dokumentów dotyczących zbrodni, w tym wspomnianej tajnej decyzji politbiura z dn. 5 marca 1940 r. Rosja wszczęła nawet śledztwo, które zakończono jednak w 2005 r. uznając, że mord na polskich jeńcach nie był ludobójstwem, lecz „zwykłym” przestępstwem, które uległo przedawnieniu.
Niemcy w Katyniu w 1943 roku
Po klęsce pod Stalingradem eksperci, wysłani przez dowództwo sił lądowych III Rzeszy, rozpoczęli ekshumację ciał polskich oficerów w Katyniu. Na miejscu sowieckiej zbrodni pracowały także dwie inne komisje.
Niemcy wiedzieli o miejscu pogrzebania ciał zamordowanych polskich jeńców już w 1942 r. Latem tamtego roku grupa polskich robotników z niemieckiej organizacji Todta – kierowana przez Fritza Todta, a po jego śmierci przez Alberta Speera, organizacja budowała obiekty wojskowe dla Niemców – pracujących w okolicy Katynia, dowiedziała się od miejscowej ludności o grobach polskich żołnierzy. Niemieckie władze nie zainteresowały się jednak tą sprawą. Powróciły do niej dopiero na przełomie stycznia i lutego 1943 r., po klęsce Niemców pod Stalingradem. Hitlerowscy propagandyści postanowili wykorzystać informację o zbrodni popełnionej przez sowietów na polskich oficerach do skłócenia aliantów.
Komisja prof. Buhtza
Dn. 29 marca 1943 r. Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych III Rzeszy wydało rozkaz rozkopania zbiorowych mogił, ustalenia liczby pochowanych tam osób i okoliczności ich śmierci.
Pierwszy etap prac potrwał do dn. 11 kwietnia 1943 r. W Lesie Katyńskim przebywała wówczas wyłącznie niemiecka komisja ekshumacyjna, którą kierował prof. Gerhard Buhtz, nazista, dyrektor Instytutu Medycyny Sądowej i Kryminalistyki Uniwersytetu Wrocławskiego, a zarazem główny lekarz sądowy przy szefie służby medycznej Grupy Armii „Środek”. Niemiecki zespół zajął się głównie badaniami sądowo-lekarskimi i kryminalnymi zwłok w laboratorium polowym w Smoleńsku. Do Lasu Katyńskiego przyjeżdżano po ciała. Przesłuchano również okoliczną ludność, by zebrać zeznania, dokumentujące zbrodnię.
Na początku kwietnia 1943 r. rozpoczęto wykopy, wykorzystując do tego 35 robotników rosyjskich. W bliskiej odległości od masowych grobów postawiono przeniesiony z sąsiedniej wsi drewniany budynek, w którym gromadzono ciała. Prof. Buhtz przebywał w Katyniu nieregularnie, od jednego do trzech dni w tygodniu. Do dn. 11 kwietnia 1943 r., czyli dnia przyjazdu pierwszej polskiej delegacji, wydobyto z dołów śmierci szczątki 160 osób, w tym dwóch generałów: Bronisława Bohaterewicza i Mieczysława Smorawińskiego. Do przyjazdu drugiej polskiej delegacji, który nastąpił w dn. 16 kwietnia 1943 r., Niemcy wydobyli 412 zwłok zamordowanych oficerów.
Propagandowe wycieczki do Katynia
Propaganda III Rzeszy starała się nadać odkryciu jak największy rozgłos. Dn. 11 kwietnia 1943 r. niemiecka agencja informacyjna Transocean rozpowszechniła informację o odkryciu ciał polskich oficerów w Lesie Katyńskim, a dwa dni później odbyła się w niemieckim Urzędzie Spraw Zagranicznych konferencja prasowa i nadano oficjalny komunikat.
Niemcy chcieli wykorzystać propagandowo dokonany przez sowietów mord. Organizowali zbiorowe wyjazdy na Smoleńszczyznę dla osób przyglądających się ekshumacji. Wśród nich byli m.in. żołnierze Wehrmachtu, zagraniczni dziennikarze i polscy oficerowie z niemieckich oflagów. Nasilenie takich wizyt nastąpiło w drugiej połowie kwietnia i w maju 1943 r.
Dwie inne komisje
Niemcy sprawowali nadzór nad przybyłą do Katynia Komisją Techniczną Polskiego Czerwonego Krzyża. Pierwszy wyjazd grupy polskiej do Katynia, z terenów okupowanych przez Niemców, nastąpił na rozkaz Hitlera dn. 10 kwietnia 1943 r. Wzięli w nim udział m.in. pisarze Ferdynand Goetel i Jan Emil Skiwski.
Naciski Niemców na PCK spowodowały, że zarząd główny organizacji postanowił wysłać do Katynia komisję techniczną. Po przybyciu na miejsce, w dn. 16 kwietnia 1943 r., sekretarz generalny ZG PCK Kazimierz Skarżyński zadecydował o przeprowadzeniu ekshumacji. Komisja pracowała od dn. 17 kwietnia 1943 r. do dn. 7 czerwca 1943 r. Pod kontrolą Niemców identyfikowała zwłoki na podstawie znalezionych przy nich dokumentów i przedmiotów. W oparciu o te ustalenia sporządzano listy ekshumacyjne polskich oficerów.
W dniach od 28 do 30 kwietnia 1943 r. w Katyniu przebywała także, powołana z inicjatywy Niemców, Międzynarodowa Komisja Lekarska, w skład której wchodziło 12 przedstawicieli medycyny sądowej z krajów okupowanych przez III Rzeszę i neutralnej Szwajcarii.
Strzał w tył głowy
Niemiecką dokumentację z ekshumacji „Amtliches Material zum Massenmord von Katyn” wydano we wrześniu 1943 r. Były tam zeznania uzyskane od rosyjskich świadków z okolic miejsca kaźni, protokół z prac Międzynarodowej Komisji Lekarskiej, sprawozdanie z ekshumacji, sporządzone przez prof. Buhtza, spis zidentyfikowanych osób oraz zdjęcia z ekshumacji.
Po zakończeniu prac ekshumacyjnych PCK sporządził w czerwcu 1943 r. „Sprawozdanie poufne”, które przesłano do Rządu Polskiego w Londynie.
W wyniku ekshumacji zarówno niemieccy, jak i polscy eksperci ustalili, że strzelano z broni krótkiej kalibru 7,65 mm. Przyczyną zgonu ofiar był strzał w tył głowy.